Ultra Trail 68km - Lądek Zdrój

Górską ścieżką przez Gierałtów
popierdziela Łukasz pełen żartów.
Dokąd biegniesz mój malutki,
biegnę poznać kłodzkie górki.

Spotkał Łukasz Gajowego,
dokąd biegniesz mój kolego?
Pędzę strzelić sobie piwko,
i na mecie zgarnąć wszystko...




Ultra Trail 68km w Lądku Zdroju. Wymarzyłem, wyśniłem, zwizualowałem. Czekałem i czekałem  Przed biegiem nuciłem nawet dwa utwory. Pierwszy Ewy Chotomskiej "Moja fantazja" , bo trzeba mieć trochę fantazji startując w biegach ultra. Drugi Star Guard Muffin "Pragnienia szczyt", bo biegając ultra zdobywa się swoje szczyty pragnień i marzeń.

Tym razem bieg ultra okazał się dla mnie ogromną nauką. Przed samym biegiem wiele sygnałów informowało mnie, bym jednak odpuścił, bo osłabienie organizmu, boląca stopa, niewyspane noce, spóźnienie dwie minuty na start i "coś" jeszcze prywatnego.
Mimo wszystko wystartowałem goniąc ultraski i ultrasów. Tak dobrze mi się biegło, że szybko zapomniałem o problemach. Czy to asfalt, czy kostka brukowa albo drogi skalno-piaszczyste lub żwirowe nie stanowiły problemu do 24km. Na drugim punkcie żywieniowym uzupełniłem płyny i poszedłem dalej. Niestety na 26. kilometrze trasy pojawił się ból stopy, który sprawił, że na 29. km została podjęta przeze mnie decyzja o rezygnacji z biegu. Doczłapałem do trzeciego punktu żywieniowego i przekazałem organizatorom, że schodzę.
Ten sam ból miałem 2,5 roku wcześniej, gdy ważyłem 30kg więcej. Wtedy musiałem pauzować ponad pół roku, żeby móc spokojnie znowu biegać. Dlatego nie chciałem próbować oszukać głowy i męczyć się przez następne 42km z bólem w stopie. Koniec i tyle.  Przede mną Mistrzostwa Świata(moje) we wrześniu :-) !

Znajomi dodali mi dużo wsparcia i otuchy na portalu społecznościowym. Sam zająłem się regeneracją stopy( spacery, lżejsze bieganie) i uzupełnieniem bloga ( obecnie raczej pamiętnika :D ).


ps. Lądek Zdrój spotkamy się już tylko raz :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz