Kierunek Polanów - 5 km

Wszystko zaczęło się 17 lutego tego roku, a skończyło 30 czerwca 😁. Na zawodach biegowych w Gdańsku, poznałem parę biegaczy pracujących na co dzień w Koszalinie, a pochodzących z Polanowa (powiat koszaliński). Po kilku rozmowach zaprosili mnie do udziału w biegu na dystansie pięciu kilometrów. Świetny pomysł na weekend pomyślałem. Zabiorę Żonę i po biegu spędzimy trochę czasu w lasach Nadleśnictwa Polanów.
Zaproszenie otrzymałem na zawody marcowe, ale obowiązki służbowe nie pozwoliły mi na uczestnictwo. 'Przeprosiłem" Sabinę i Miłosza za nieobecność, ale oni od razu poinformowali, że kolejna impreza odbędzie się pod koniec czerwca - BĘDĘ. 
Yhy, już byłem, jestem, będę . W nerwach czytałem grafik dyżurów na szósty miesiąc roku. 30 czerwca Łukasz ma dyżur!
Eh, nie może być tak, że praca ograniczy drugi raz moje zainteresowania. I tak nie stało się i tym razem. Poprosiłem kolegę o zamianę i życzył mi powodzenia.
- Dzięki - powiedziałem z dwuznacznym uśmiechem na twarzy. Po pierwsze, że kolega zgodził się na zamianę, po drugie, że te zawody traktowałem bardziej jako trening. 
Kolejne dni mijały szybko. Zaplanowany dzień zawodów wyglądał następująco:
- wyjazd godz. 9.30 
- zawody godz. 12
- plażing w Łazach od godz. 14, bo prognozy zapowiadały ciepłą pogodę.
Powiedzieć ciepło to mało . Temperatura w czasie biegu wyniosła 33 stopnie Celsjusza. Zanim wystartowałem, zwiedziliśmy z żoną okolicę. Polanów ma piękne miejsca do uprawiania sportów na świeżym powietrzu. Zbiornik wodny, wokół którego budowana jest ścieżka spacerowa, ścieżki leśne, gdzie można uprawiać bieganie, nordic walking czy jazdy rowerowe. 
Po rozpoznaniu terenu udałem się na trasę, by zacząć się rozgrzewać. Krążenia ramion, skręty tułowia i lekki trucht przed startem miały pobudzić organizm. Jednak organizatorzy wykazali się świetną inicjatywą i przed zawodami poprosili doświadczoną zawodniczkę o pięciominutową rozgrzewkę. Godzina dwunasta zero zero i wystartowaliśmy. Trasa biegła ścieżkami leśnymi w pięknym krajobrazie. Pierwszy kilometr biegliśmy wszyscy płasko lub z górki. Następnie przed nami pojawiło się piaszczyste wzniesienie na otwartym słońcu. Pomyślałem, że najtrudniejszy odcinek  skończy na szczycie. Jednak temperatura i wysiłek, jaki włożyłem w pokonanie tego podbiegu okazały się decydujące w utrzymaniu tempa. Na czwartym kilometrze miałem już dosyć. Na szczęście przede mną i innymi zawodnikami ostatnie kilometry trasy okazały się zbiegiem i długą prostą. Niestety, tę prostą pokonałem prawie idąc. Moje mięśnie dwugłowe i pośladkowe już były na plaży w Łazach i nie chciały podnosić stóp :-).
Zawody ukończyłem z czasem 23:44 i z radością zbiegłem po kawałek arbuza i ciasta drożdżowego - PYCHA!
Organizatorzy na koniec przygotowali niespodzianki dla startujących, a miłym gestem okazała się nagroda od sponsora zawodów. Dla biegnącej pary przygotowano weekend dla dwojga w ośrodku na jeziorem !! 

Zmęczony wskoczyłem do samochodu. Tuż przed odjazdem tylko w myślałem rzuciłem: " Zimą też chcę tu biegać " - Kierunek Polanów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz